Recenzja wyd. DVD filmu

Blask luksusu (2007)
Andriej Konczałowski
Yuliya Vysotskaya
Aleksandr Domogarow

Panna Gala jedzie do Moskwy

Szkoda, bo w zero-jedynkową wizję Rosji, którą proponuje Konczałowski, trudno uwierzyć, a opowieść o dramacie rozdartego rosyjskiego społeczeństwa traci tym samym artystyczną siłę.
Andriej Konczałowski nie był nigdy wielkim filozofem kina, egzystencjalistą stawiającym przed nami fundamentalne pytania. Jego filmy były podróżami przez różne konwencje, gatunki i style. Kolejnym przystankiem na drodze rosyjskiego reżysera jest "Blask luksusu", osadzona w realiach współczesnej Rosji opowieść o pucybutce, która chciała być milionerką.

Życie w Rostowie nie ma zbyt wiele uroku. Skromne mieszkania z kapiącymi kranami, odrapane budynki i praca w starej szwalni nijak się mają do rzeczywistości oglądanej w kolorowych magazynach. Do ich blichtru, sztucznego blasku i luksusu tęskni bohaterka filmu Konczałowskiego. Gala marzy o życiu równie efektownym, co telewizyjne reklamy, o przystojnych mężczyznach, jachtach i modnych strojach. Wierzy, że warunkiem koniecznym do tego, by spełnił się jej sen, jest wyjazd do Moskwy – miasta ociekającego złotem, rozświetlonego i pełnego bogactw. Tutaj "wszystko jest białe i puszyste", a ból istnienia przestaje być odczuwalny, gdy zalewa się go francuskim szampanem. Ale wyidealizowany świat rosyjskiej stolicy ma także swoje drugie oblicze – bezwzględne, surowe, okrutnie cyniczne. Aby osiągnąć upragniony sukces, Gala będzie musiała stawić czoła mrocznej stronie moskiewskiego marzenia.  

Andriej Konczałowski należy do najbardziej znanych rosyjskich reżyserów. Tym bardziej rozpoznawalnych, że część jego filmów powstawała w Hollywood. O tym, jak wielki wpływ na jego twórczość miała przygoda z Fabryką Snów, można się przekonać oglądając "Blask luksusu". Tyle tylko, że tu sen jest do cna rosyjski. Tu prowincja nie jest sielskim miejscem dzieciństwa, sentymentalnym Edenem, do którego można wrócić, by przytulić swą szkolną miłość. W "Blasku luksusu" Rostów jest miejscem zapomnianym, umęczonym i podłym. Bezzębny ojciec Gali biegający z baniakiem bimbru, jej wulgarna matka i chłopak zajmujący się ściąganiem długów, nie mogą budzić sympatii. Stąd chce się uciekać. Za wszelką cenę.

Opowiadając historię marzycielki, która próbuje wyrwać się z kloacznej mieściny, Konczałowski pokazuje, jak podzielona jest współczesna Rosja. I choć ukazana tutaj społeczna dychotomia jest w dużej mierze prawdziwa, w filmie Konczałowskiego narysowana została w sposób niemalże karykaturalny. Reżyser "Syberiady" pokazuje świat nadto uproszczony, utkany ze zgranych klisz i fabularnych schematów. W "Blasku luksusu" wszystko jest stereotypowe – z jednej strony prowincjonalny dresiarz i grubiański dyrektor szwalni, z drugiej zaś biznesmeni w drogich garniturach i roznegliżowane nastolatki opalające się na drogich jachtach. Pośrodku nie ma niczego. Szkoda, bo w zero-jedynkową wizję Rosji, którą proponuje Konczałowski, trudno uwierzyć, a opowieść o dramacie rozdartego rosyjskiego społeczeństwa traci tym samym artystyczną siłę.
1 10 6
Rocznik '83. Krytyk filmowy i literacki, dziennikarz. Ukończył filmoznawstwo na Uniwersytecie Jagiellońskim. Współpracownik "Tygodnika Powszechnego" i miesięcznika "Film". Publikował m.in. w... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones